Social Icons

wtorek, 4 czerwca 2013

Zdrowa ciąża. Poradnik kochającej mamy - Michael F. Roizen, Mehmet C. Oz

Odkąd przeczytałam Drugi kod Petera Sporka mam obsesję na punkcie epigenetyki. Dlatego, gdy zobaczyłam książkę o ciąży z hasłem "epigenetyka" w opisie - pisnęłam z zachwytu i zabrałam się za czytanie.

Niestety, spodziewałam się po tej książce czegoś innego. Przede wszystkim - przypisów! Zdrowa ciąża nie kończy się nawet bibliografią, autorzy mówią o "pewnych badaniach" czasem nawet wspominają o teoriach, które nie zostały dobrze potwierdzone (jak ta, że dziecko może urodzić się homoseksualne, jeżeli matka doświadczy silnego stresu w ciąży). Zbrodnia w biały dzień, żeby w tak ważnej książce powoływać się wyłącznie na własny autorytet i "pewne badania". Czytając tę pozycję, miejscami żałowałam, że tak nieprzychylnie potraktowałam książkę Początki Annie Murphy Paul, bo ta, choć pomijała pewne kwestie, zawsze odwoływała się do źródeł. 

Autorzy napisali już kilka książek mających wspólną nazwę - YOU on a diet, YOU The owners manual, YOU losing weight, YOU staying young i tak dalej. Polscy tłumacze podążyli za tą koncepcją tłumacząc kolejne pozycje: Twoja dieta i Twój organizm. Jednak z jakiegoś powodu książkę YOU having a baby zdecydowano zatytułować Zdrowa ciąża. Właściwie to może nawet nie pochylałabym się nad tą niekonsekwencją, gdyby nie chochlik drukarski w książce (s. 10), gdzie zapomniano podstawić tytuł z okładki i moim oczom ukazał się całkiem zgrabny przekład TY: Spodziewasz się dziecka. Szkoda, że nie zdecydowano się na ten tytuł, bo Zdrowa ciąża nie oddaje zwariowanego stylu (złośliwi powiedzą - amerykańskiego), w jakim napisany jest ten poradnik. 

Co znajdujemy w środku? Oryginalne, komiksowe ilustracje, grę planszową i... psychotesty związane z ciążowym dobrostanem. Do mnie takie rzeczy nie trafiają, ale może komuś się coś takiego przyda. Największą wartością tej książki są jednak ciekawe podrozdziały i swobodny język, jakim jest napisana. To pierwsza książka dla ciężarnych, którą czytam, nie mam więc porównania, pozostałe wspomniane tu książki do ciąży nawiązywały lub opisywały jej kontekst w charakterze popularno-naukowym (mówię tu o Początkach i Drugim kodzie). No ale nie mogę znieść tego braku przypisów!

W opisie książki czytamy: (...) poradnik nie tylko podpowie Ci, co masz robić, ale wyjaśni również dlaczego. Które wyjaśnienia mnie zawiodły?

Alkohol 
Dlaczego w ciąży nie pić alkoholu? Dostajemy bardzo lakoniczne wytłumaczenie, że alkohol to toksyna szkodząca komórkom mózgowym i że nieznana jest bezpieczna dawka. To moim zdaniem stanowczo za mało, biorąc pod uwagę, że wciąż wiele kobiet pomimo tej wiedzy popija w trakcie ciąży, a są też lekarze przekonani że umiarkowane spożycie nie wpłynie na zdrowie dziecka! Tymczasem, właśnie epigenetyka (tak ochoczo reklamowana przez wydawców tej książki) wskazuje, że alkohol wpływa na metylację DNA, to jest na zmiany niewpływające na sam kod, ale właśnie na ekspresję genów (teoretycznie - włączanie i wyłączanie możliwych chorób/funkcjonowania organów, tego ile palców ma nam wyrosnąć itd.) - więcej na ten temat w Drugim kodzie właśnie. Dzieci z pełnoobjawowym FAS mają włosy rosnące w złą stronę, rodzą się z wieloma wadami narządów, z dramatyczną biochemią mózgu, czasem z dodatkowymi palcami.... Te informacje podaję niestety bez źródła, usłyszałam je podczas szkolenia od Teresy Szumiłło, ale coś mi chodzi po głowie, ze we wstępie teoretycznym jej książki Neuropsychologiczny profil dziecka z FASD będzie trochę właśnie o metylacji.

Zmysł dotyku u płodu, czucie bólu
Zaintrygowało mnie też zdanie: Warto tu zauważyć  że reakcja płodu na dotyk odbywa się na poziomie rdzenia kręgowego i pnia mózgu, czyli na najniższych "gadzich" poziomach centralnego układu nerwowego. I co z tego? Ano to, że płody nie rejestrują dotyku - i tym samym nie odczuwają bólu - w intelektualnej części mózgu znanej pod nazwą kory mózgowej, więc nie doświadczają bólu w znany nam sposób. Ten fakt może stanowić dla ciebie pocieszenie, że jeżli na przykład dziecko przechodzi ciężki poród (i w przypisie: badanie EEG mózgu płodu podczas porodu wykazuje jego minimalną aktywność, co oznacza, że poród raczej nie sprawia dziecku cierpienia). No i jak tu może nie być przypisu! Chciałabym dowiedzieć się, czy naprawdę tak jest?

Toksoplazmoza
Zgodnie z autorami zakazić można się od kocich kuwet (odchodów) i prac w ogrodzie. Ani słowa o niedomytych warzywach (może w USA warzywa są zawsze umyte?) czy surowym mięsie.

Listerioza
Ani słowa. Choć pojawia się lista produktów wskazanych i odradzanych podczas ciąży, nie przeczytamy nic na temat potencjalnych zagrożeń płynących od surowego mięsa,  kiełbas, niepasteryzowanych przetworów mlecznych (np. ser camembert czy brie), wędlin... Uważam, że jest to dosyć słabo podkreślone, nawet jeżeli jakaś sugestia typu uważaj na niedopieczone mięso, surowe jaja się pojawia.

Jeżeli ktoś ma egzemplarz książki, proszę przewrócić na stronę 139, gdzie znajduje się faktoid o badaniach na temat związku pomiędzy zestresowaniem matki w ciąży, a lateralizacją nieustaloną u dziecka. Tłumaczka niestety źle przetłumaczyła ten termin (jak mniemam), bo nazwała używanie raz jednej, raz drugiej ręki jako "lateralizację skrzyżowaną" (która polega na tym, że przy praworęczności/leworęczności używa się oka 'na krzyż' - leworęczny prawego, praworęczny lewego) - proszę skreślić i zrobić erratę ;) Oczywiście istnieje też opcja że to autorzy się pomylili, ale bez przypisu nie da się sprawdzić, czego właściwie te badania dotyczyły.

Zasypianie
W książce znajdziemy też porady dotyczące zasypiania malucha. Autorzy proponują rutynową wieczorową kąpiel. Jako lekarze, nie wspominają, że codzienne kąpanie ma również wady i potencjalne zagrożenia (czytałam badania, jak znajdę to zalinkuję, w których wykazano związek częstych kąpieli z atopowym zapaleniem skóry i występowaniem grzybic u dzieciaków). I jeszcze takie zdanie: Wielkim wyzwaniem jest poradzenie sobie z płaczem dziecka w nocy. Oczywiście w pierwszym rzędzie płacz w nocy będzie oznaczał sygnalizowanie głodu. Ale innym razem może to być tylko próba zwrócenia na siebie uwagi. Jeśli dziecko jest nakarmione, a jego płacz nie wynika z powodu jakichś dolegliwości, lepiej będzie, jeśli wyrobisz w nim nawyk samouspokojenia. Tak, wiemy, że łatwiej powiedzieć, niż zrobić, ale ten wysiłek z pewnością się opłaci.

Dla mnie, takie mechaniczne traktowanie niemowlęcia i jego potrzeb wydaje się po prostu nieadekwatne w książce o ciąży. Wolałabym, żeby autorzy na ten temat w ogóle się nie wypowiadali.

Suplementacja
We wszystkich polskich źródłach zaleca się w ciąży zażywanie kwasu foliowego. Co do reszty, jeżeli dieta jest zbilansowana - można niczego więcej nie zażywać. W tej książce co chwilę mówi się o witaminach dla ciężarnych - no ale może to specyfika kraju. A może faktycznie nasze warzywa i owoce nie są już tak wartościowe jak te kiedyś....

Ok, po tej krytycznej litanii czas na dobre strony książki. A jest ich bardzo dużo! Dowiedziałam się nowych rzeczy, w tym różnych ciekawostek - jak tworzą się linie papilarne, że picie mleka sojowego jest niewskazane ze względu na fitoestrogeny, mogące oddziaływać na układ hormonalny, by unikać wędlin i parówek (zawierają azotany i metylany).

Wreszcie bardzo ciekawe rozdziały poświęcone:
  • ćwiczeniom i dbaniu o kondycję fizyczną (są konkretne ćwiczenia z ilustracjami) w ciąży i w połogu,
  • poradom dla mężczyzny (przed poczęciem)
  • przygotowaniu domu na przyjęcie dziecka,
  • ciążowym przepisom na zbilansowane dania + lista produktów, które warto sobie dostarczać w ciąży,
  • szczepieniu (argumenty za i przeciw),
  • wskazówkom dotyczące szpitala i porodu,
  • zmianom ciała podczas ciąży (rosnąca stopa i poszerzający się obwód pod biustem!),
  • zaletom spożywania kwasów omega 3 (choć mogli napisać więcej!!).
Na pewno cieszę się z lektury tej książki, ale nie jest to opracowanie idealne. Przeczytałam Zdrową ciążę nie będąc w ciąży, bo liczyłam na szerokie spektrum nawiązań do epigenetyki, jednak bez przypisów podane informacje ciężko weryfikować. Mimo wszystko książka jest przyjazna, szybko się ją czyta i są tam interesujące informacje. Zweryfikuję zapewne jej wartość po większej ilości lektur okołociążowych :)

Doktor Oz prowadzi w USA swój własny program, cieszący się wielomilionową widownią. Ukazał się artykuł, ile w poradach tego lekarza nauki, a ile... no właśnie - pustych frazesów. Pod tym linkiem znajduje bezpośredni dostęp do badań (jest też wersja audio).

I jeszcze artykuł ze strony Science Based Medicine (polecam serwis!).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 

Sample text

Sample Text

Recent Comments Widget

Sample Text