Social Icons

czwartek, 17 października 2013

Fizyka przyszłości. Nauka do 2100 roku - MIchio Kaku



Michio Kaku, niczym doktor Emmet Brown uchyla drzwi swojego wehikułu czasu, by zaprosić nas w podróż po przyszłości. Nie musimy jednak obawiać się, że przypadkowo zapobiegniemy własnym urodzinom. Nasze ciało pozostanie bezpieczne. Jednak umysł… z pewnością będzie pracował na najwyższych obrotach.

„Fizyka przyszłości. Nauka do 2100 roku” umożliwia czytelnikowi podsłuchać jak przyszłość wyobraża sobie autor oraz inni wizjonerzy świata nauki. Mimo groźnie brzmiącej „fizyki” w tytule, wszelkie zagadnienia o większym kalibrze przedstawione są łopatologicznie i z ilustracjami. Jednak Kaku porusza przede wszystkim tematy całkiem przyziemne, jak rozwój medycyny (np. interaktywna łazienka, która każdego dnia diagnozuje stan naszego organizmu), przyszłościowe źródła energii, rozwój emocjonalny przeciętnego komputera czy samoprowadzące się samochody (któż nie pamięta „Nieustraszonego”…). Opisuje też, co może dziać się z klimatem na Ziemi. Nie sposób, nie tracąc treści wymienić wszystkie udogodnienia z przyszłości.
Jednak głównym smaczkiem dla mnie są… nawiązania do filmów i seriali SF. Książka nie jest tylko  wizją przyszłości wielkich naukowców, ale też kompendium filmów, w których ukazywany jest świat przyszłości. Żeby było smaczniej – autor komentuje, które wizje już się sprawdziły, które powoli się rozwijają, a które na razie będą musiały poczekać na spełnienie. Zupełnie też nie ma ograniczeń czasowych – Kaku pisze zarówno o kreskówkach z lat ’80, jak o całkiem nowych filmach (zaznaczam, że książka w oryginale została wydana w 2011 roku).


Ostrzegam, to książka-pożeracz mózgu. Łatwo zatopić się w świecie przyszłości, który z jednej strony wydaje się niesamowity, a z drugiej… zupełnie obcy i straszny (jak nasze prababcie czułyby się we współczesnym świecie?) – Internet w soczewkach, automatyczne translatory, przekroczenie możliwości ciała przez techniczne udoskonalenia… Mózg pracuje na najwyższych obrotach. Tak wysokich, że czasami trzeba odłożyć książkę i przemyśleć treść, a nawet... uwolnić kreatywność i obejrzeć przez szybę własną wizję przyszłości. 



Recenzja napisana dla serwisu Lubimy Czytać.

2 komentarze:

  1. Ok, słyszę Emmet Brown i już wiem, że to coś dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja szczerze mówiąc nie oglądałam nigdy całego "Powrotu...", zawsze jakieś tylko wyrywki w TV. Muszę kiedyś urządzić wieczorek z Emmetem i zobaczyć całą serię.

      Usuń

 

Sample text

Sample Text

Recent Comments Widget

Sample Text