Skrzywdzona, smutna, nieokreślona, niepewna. Na pewno nie
Marilyn Monroe. A jednak. Wielu zadaje sobie pytanie, w jaki sposób ta blondowłosa
piękność miała w sobie tyle wdzięku i niewinności, będąc przecież symbolem
seksu. Za pośrednictwem tej książki zobaczymy inną Marilyn. Tę, o której
dopiero od niedawna mówi się głośno. Kobietę, która jako dziecko doświadczyła
odrzucenia, upokorzenia i braku miłości. Kobietę, która tym bardziej bała się
upadku, im wyżej pięła się po szczeblach kariery. Nie dowierzała komplementom,
zawsze oczekiwała, że nie podoła, pomyli się, a podziw się skończy.
„Obawa przed nowym tekstem, może nie będę zdolna się go
nauczyć, może będę się mylić, ludzie pomyślą, że jestem niedobra, albo mnie
wyśmieją, albo zlekceważą, albo uznają, że nie umiem grać. (…) ale próbuję
podbudować się faktem że pewne rzeczy robiłam prawidłowo a nawet dobrze i że
miałam doskonałe momenty ale ciężko nieść to co złe czuje że brak mi pewności
siebie załamana szalona”
Nadwrażliwość próbowała zrozumieć przez psychoanalizę. Do
końca życia usiłowała się wyzwolić z poczucia winy – za własne myśli,
seksualność, uczucia…
Za pośrednictwem albumu „Marilyn Monroe. Fragmenty. Wiersze,
zapiski intymne, listy” pogrzebiemy trochę w prywatnych zbiorach legendy.
Obejrzymy pomięte kartki, z przekreśleniami i próbami poetyckimi. Zobaczymy
Marilyn z książką, z dziesiątkami książek które pochłaniała, poznamy też
częściowo jej bibliotekę. Czy dziś na swoim Twitterze polecałaby kolejne
lektury? Czy wreszcie wierzyłaby w swój potencjał?
Książkę polecam miłośnikom Marilyn i tym, którzy chcą
odczarować nieco jej wizerunek. Nie jest to jednak biografia, zaledwie zbiór
notatek i fotografii. Jest to jednak przeżycie intymne, bo te zapiski
prawdopodobnie nigdy nie miały ujrzeć światła dziennego.
„(…) Zawsze na wiosnę
zieleń jest zbyt ostra – choć subtelność kształtów jest łagodna i niepewna –
toczy na wietrze zawziętą walkę w nieustannym drżeniu. Te liście się uspokoją,
rozłożą na słońcu i będą stawiać opór każdej kropli, nawet smagane deszczem i
rozrywane. Myślę, że jestem bardzo samotna – nie potrafię się skoncentrować.
Widzę się teraz w lustrze, mam zmarszczone brwi – jeśli się przybliżę, zobaczę
to, czego nie chcę widzieć – napięcie, smutek, rozczarowanie, moje zmętniałe
oczy, policzki zaczerwienione od naczynek, które wyglądają jak rzeki na mapie –
włosy opadające jak węże. Usta –są najsmutniejsze zaraz po moich martwych
oczach. Między wargami biegnie ciemna linia jak kontur wielu [tekst
nieczytelny] fal podczas gwałtownej burzy – ona mówi: nie całuj mnie, nie
nabieraj mnie, jestem tancerką, która nie umie tańczyć.”
Recenzja napisana dla serwisu Lubimy Czytać.
Wszystkie cytaty, jeżeli nie zaznaczono inaczej, pochodzą z książki:
Monroe, M. (2011). Fragmenty. Wiersze, zapiski intymne, listy. Wydawnictwo Literackie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz